Co jest w nas takiego, że próbujemy wymknąć się spod szarej codzienności, zamieniając ją w sztukę? Dlaczego z takim uporem malujemy, piszemy, tworzymy, kiedy wokół nas są już gotowe struktury, gotowe odpowiedzi?
Może to potrzeba oderwania się od tego, co przyziemne. Rzeczywistość, z jej ograniczeniami, regułami i absurdem, zamyka nas w ramach, których nie zaprojektowaliśmy sami. A w sztuce… tam jesteśmy twórcami, nie ma gotowych ścieżek. To bunt, cichy, czasem niewidoczny, ale mocny, jakby człowiek mówił: „tu jestem sobą”.
Czy sztuka jest ucieczką? Możliwe. Ale może jest też najbardziej uczciwą drogą, jaką mamy do poznania siebie. Każdy gest artystyczny to próba odpowiedzi na to, kim naprawdę jesteśmy, poza maskami, które nakłada na nas świat. Sztuka pozwala nam zadawać pytania, których nie mamy odwagi zadać w codziennym życiu. Jest sposobem na to, by choć na chwilę wyjść poza granice rzeczywistości — bo człowiek potrzebuje wolności, a wolność to wybór własnej drogi, nawet jeśli jest ona jedynie pędzlem na płótnie czy słowem na papierze.
Więc dlaczego ciągle chcemy być artystami? Może dlatego, że w sztuce znajdujemy odrobinę prawdy o nas samych.